Czym jest Mastodon i Fediverse?

17 listopada 2022
Jakub Rojek Jakub Rojek
Wygenerowane za pomocą: https://openai.com/dall-e-2/
Kategorie: Web, Media społecznościowe

Oto i on. Artykuł na temat, który został już poruszony chyba przez każdy szanujący się serwis, blog i portal technologiczny (a nawet nie tylko technologiczny). Na początku listopada 2022 roku nastąpiło małe trzęsienie ziemi w Internecie, a w szczególności w obszarze serwisów społecznościowych. Zdarzyły się bowiem trzy rzeczy:

  • Elon Musk przejął Twittera i zaczął swoje kontrowersyjne porządki, m.in. zwalniając sporą część załogi,
  • Mark Zuckerberg przyznał, że pomylił się w kwestii strategii Mety (Facebook, Instagram) i zwolnił kilkanaście tysięcy osób w jeden dzień,
  • Mastodon nieprawdopodobnie zyskał na popularności.

Pierwsze dwa punkty wspominam dla porządku - nie będziemy dzisiaj się nimi zajmować. Natomiast warto zwrócić uwagę, że wydarzenia dziejące się wokół Twittera przyczyniły się do trzeciego punktu, a więc wzmożonego rozwoju społeczności na Mastodonie, który przecież nie jest nową platformą. I to właśnie ten serwis będzie tematem dzisiejszego artykułu, gdyż wraz ze wzrostem popularności rośnie też potrzeba wyjaśnienia tego zjawiska, platformy oraz edukacji nowej rzeszy użytkowników. Zwłaszcza, że wraz z tym portalem należy opowiedzieć o tzw. federacjach, a właściwie systemach federacyjnych (lub sfederowanych), tworzących razem Fediverse (po polsku "Fediwersum", jednak zazwyczaj używa się angielskiego terminu).

A zatem opowiedzmy sobie, czym to wszystko jest. Od razu jednak zastrzegam, że nie będzie to tłumaczenie stricte techniczne - owszem, pewnie kwestie należy wyjaśnić, ale detale są ważne głównie dla pasjonatów, a ci w większości dobrze już wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Zamiast tego skupię się na opisaniu całej koncepcji oraz odpowiedzeniu na najczęściej powtarzające się pytania od osób, które z Mastodona jeszcze nie korzystają, boją się go lub nie potrafią się w nim odnaleźć. Krótko mówiąc - co powinniście wiedzieć, żeby swobodnie poruszać się w tym środowisku i czy warto w ogóle spróbować. Tak, temat predykcji przyszłej roli Mastodona w świecie serwisów społecznościowych też zostanie przedstawiony.

Nadmienię jeszcze, że jeśli nie będziecie czuli się doinformowani, to pod koniec tekstu znajdziecie spis artykułów, które polecam dla chcących pogłębić swoją wiedzę na temat Fediverse lub chcących zobaczyć to wszystko z innej perspektywy.

Co to Fediverse i gdzie w nim jest Mastodon?

Omawiając Mastodona, nie sposób pominąć tematu federacji, który sprawia trochę problemów początkującym, a tak naprawdę dość łatwo można go wytłumaczyć na przykładzie wiadomości e-mail. Wiemy o tym, że skrzynki pocztowe można zakładać na różnych serwerach. Jeden użytkownik będzie miał maila user1@gmail.com założonego na serwerze Google'a, a - drugi user2@wp.pl utworzonego w usłudze Wirtualnej Polski. Mimo tego, że te adresy znajdują się u różnych usługodawców, oboje użytkowników jak najbardziej może się komunikować i wysyłać do siebie wiadomości. Wcale nie muszą być na jednym serwerze, należącym do jednej firmy, aby to robić. Można zatem powiedzieć, że są to serwery połączone w jedną federację, która umożliwia wzajemny kontakt obu stron i widoczność przesłanych danych.

Jednak chciałbym rozwinąć temat i podejść do tłumaczenia od innej, bardziej kompletnej strony. Weźmy pod uwagę Facebooka, Twittera oraz Instagrama. Każdy z tych serwisów należy do pewnej firmy, która posiada:

  • serwer (a właściwie farmę serwerów, ale w pewnych miejscach będziemy to upraszczać), na którym przechowywany jest system, posty, konta użytkowników i inne informacje,
  • pewną strategię prowadzenia portalu, mającą przynieść wymierny zysk (i to nic złego, bo każdy chce zarobić, zwłaszcza, jeśli wydaje na to dużo pieniędzy),
  • "władzę" nad danymi oraz użytkownikami.

Schematycznie wygląda to tak, jak na poniższym diagramie. Użytkownicy mogą posiadać konto na każdym z tych portali, umieszczać tam swoje posty i komunikować się z innymi osobami na tym samym serwerze.

Schemat przedstawiający strukturę scentralizowanych serwisów społecznościowych

Gdy wchodziły te i inne, podobne serwisy, przyciągające użytkowników różnorakim podejściem do treści, użytkownicy byli (i nadal są) niezwykle usatysfakcjonowani - potrzebne funkcje mają w jednym miejscu, ich znajomi znajdują się na wyciągnięcie ręki, wszystko ktoś obsługuje i co najważniejsze, konto jest za darmo. Jednak po paru latach pojawiło się coraz więcej wątpliwości i wad takich platform. Przede wszystkim chodzi o praktyki firm obsługujących te portale - jeśli coś jest dostępne za darmo i odpowiada za to jakaś komercyjna spółka, to najczęściej konsekwencją jest fakt, że użytkownicy stają się "produktem". Ich dane są wykorzystywane do lepszego profilowania reklam i tak naprawdę nie wiadomo, do czego jeszcze. Działają algorytmy, które polecają treści na podstawie naszych preferencji i z jednej strony jest to całkiem wygodne (sam korzystam z tego, że YouTube czy Spotify podpowiadają, co jeszcze chciałbym obejrzeć lub posłuchać), ale z drugiej strony podnoszą widoczność pewnych treści kosztem innych, mniej znanych. Ponadto człowiek bywa przerażony, gdy serwis społecznościowy wręcz zbyt trafnie podpowiada osoby proponowane do znajomych. Dodatkowo, właściciel ma pełną władzę nad danymi, a z racji ogromnej ilości danych - polega na robotach, które "czyszczą" informacje za pomocą nauczonych reguł. A to powoduje często niechciane bany i niekiedy niepewność dotyczącą losu konta prowadzonego przez wiele lat. Niby to nic takiego, bo to wszystko za darmo, ale każdemu jest szkoda, gdy jego profil przypadkiem zostanie usunięty. Dochodzą do tego wspomniane już reklamy, których zbyt duża ilość sprawia, że dodatkowo się irytujemy.

Oczywiście, jest to scenariusz lekko katastroficzny. Tym niemniej, coraz większej grupie osób przestało się to podobać i zaczęły powstawać serwisy alternatywne. Pominę tutaj opowieść o ActivityPub (wspólnym interfejsie do wymiany danych) i przejdę od razu do tego, że... Internet zatoczył koło i wrócił do utrzymywania mniejszych społeczności przez lokalnych gospodarzy. Wyobraźcie sobie, że Twitter nie jest jeden, tylko został podzielony na wiele części i każda z nich jest zarządzana przez osobnego administratora, niezależnego od innych. To samo dotyczy Facebooka czy Instagrama. Mamy zatem wiele "wysepek", w których można wyświetlać wiadomości i obserwować osoby z innych "wysepek". To jest właśnie Fediverse.

Jest to zatem zbiór serwerów (nazywanych też instancjami) połączonych ze sobą w federację - jedno wielkie zgrupowanie “wystąpień" portalu, z których każdy zawiera kopię funkcjonalności oraz swoją bazę danych, ale mimo to na instancji A można zobaczyć posty z instancji B. Co więcej, nie dotyczy to jednej aplikacji - wyobraźcie sobie, że Twitter, Facebook i Instagram "rozmawiają" jednym wspólnym językiem i w pewien sposób wiadomości pomiędzy aplikacjami mogą się przenikać. Oczywiście, istnieje możliwość, aby pewne serwery się "nie widziały", np. ze względu na niezgodności regulaminów - można to porównać do stosunków dyplomatycznych między krajami, które w większości są pielęgnowane, ale istnieje parę wyjątków.

Schemat przedstawiający strukturę instancji z Mastodonem sfederowanych ze sobą

A czym w tym wszystkim jest Mastodon (u nas czasami zwany "Mamutem")? Jest to jedna z aplikacji działająca w Fediverse, która zapewnia funkcjonalność podobną do Twittera. Krótko mówiąc - w pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że to taki federacyjny Twitter. Umożliwia pisanie postów (nazywanych tutaj tootami), polubienie ich, podawanie dalej (tutaj zwane boostowaniem), obserwowanie użytkowników itd. Zawiera w sobie interfejs podobny do tego zarówno z oryginalnego Twittera, jak i jego bardziej zaawansowanej aplikacji - TweetDecka. Także, poza pewnymi różnicami, użytkownicy Ćwierkacza będą czuć się tutaj jak w domu. Te różnice to np. brak cytowań, odmienny sposób oznaczania osób, limit znaków zależny od instancji czy inny sposób działania wiadomości prywatnych (które nie są wyłącznie pomiędzy dwiema osobami, ale automatycznie włączają też trzecią, jeśli zostanie wspomniana). Ale ważniejsze są kwestie organizacyjne:

  1. Mastodon nie ma algorytmu sterującego większą widocznością jednych treści kosztem innych. Tutaj widać wszystko chronologicznie. Można dodawać wpis do ulubionych, ale system w żaden sposób nie wykorzystuje tej informacji do popularyzacji danego toota.
  2. Nie ma jednej firmy odpowiedzialnej za serwis - każda instancja ma swojego administratora, który robi to z własnej woli, na własnym serwerze i (początkowo) z własnych środków, narzucając pewne zasady zachowania się. Z tego powodu w cenie jest netykieta oraz wspieranie społeczności oraz zarządcy,
  3. Obie te rzeczy sprawiają, że dane użytkowników są przechowywane na serwerze konkretnej instancji i nie są wykorzystywane do działań marketingowych.
  4. Nie są wyświetlane żadne systemowe reklamy (a przynajmniej próba ich wprowadzenia spotkałaby się zapewne z ostrą reakcją społeczności).
  5. Na początku użytkownik wybiera instancję, na której zakłada swoje konto, jednak istnieje możliwość przenoszenia się pomiędzy instancjami wraz z listą swoich obserwujących. Nie dotyczy to tylko wpisów.

Tych kwestii jest więcej, ale to te najważniejsze. Mastodon jako oprogramowanie zostało utworzone w 2016 roku i od tej pory nadal jest projektem opensource'owym. To oznacza, że może być pobrany i zainstalowany na dowolnym serwerze, a następnie udostępniony użytkownikom (lub nie). Tak właśnie powstają instancje, które potem naturalnie dołączają do federacji poprzez "federowanie się" z innymi instancjami. Z tego powodu na Mastodonie zazwyczaj mamy do czynienia z trzema liniami wpisów.

  • strona główna - wpisy osób obserwowanych przez użytkownika
  • lokalna oś czasu - wszystkie wpisy z danej instancji (czyli jeśli obserwujemy osobę z innej instancji, to jej wpisy nie pojawią się na tej osi)
  • globalna oś czasu (czasem nazywana federated) - wszystkie wpisy z instancji połączonych w federację

Z uwagi na pewną lokalność i strukturę społeczności, na Mastodonie szczególnie cenione jest zachowywanie porządku, stosowanie się do netykiety, dodawanie tekstów alternatywnych do obrazków (aby osoby z problemami z widzeniem również mogły cieszyć się wpisami innych), stosowanie oznaczenia treści wrażliwej tam, gdzie wiemy, że nie wszyscy sobie życzą oglądania danej zawartości lub jest ona zbyt długa itd. Pamiętajmy, że nie stoi za tym żadna firma - za bezpieczeństwo i komfort korzystania z danej instancji odpowiada zwykle jeden człowiek, który prowadzi normalne życie i chce zrobić coś dobrego dla ludzi. Nie jest to jakiś administrator wybrany przez twórcę platformy - prowadzenie swojego serwera to inicjatywa oddolna.

Wiemy już zatem, czym jest Mastodon. Tak, jak wspomniałem, nie jest to jedyna taka usługa w świecie federacyjnym - istnieje również np. Pixelfed (odpowiednik Instagrama), Lemmy (odpowiednik Reddita) i wiele innych. Z samym ruchem federacyjnym wiąże się też zainteresowanie wolnym oprogramowaniem czy self-hostingiem. Natomiast w tym momencie się zatrzymamy, gdyż to o Mastodonie jest najgłośniej. Warto tylko pamiętać, że Fediverse jest czymś więcej i to ogólna koncepcja, a nie jedna aplikacja.

A teraz odpowiedzmy sobie na parę pytań, które pewnie Was nurtują.

Po co mi Mastodon skoro mam konto na Twitterze?

Po pierwsze, bo przez długi czas na obu była trochę inna społeczność. Osoby korzystające regularnie z Mastodona raczej nie korzystały regularnie z Twittera i vice versa. Wiele osób przyciąga do Mastodona brak wpływania na widoczność treści przez dużą firmę z algorytmem i większa wolność wypowiedzi. Innym podoba się idea lokalnych społeczności, które się ze sobą wiążą. Jeszcze inni cenią sobie tutaj liczniejsze interakcje i większy udział naturalnej dyskusji "kosztem" treści typowo reklamowych i influencerskich (aczkolwiek to nie jest tak, że np. bloger nie może tutaj publikować - po prostu nie może przesadzać i spamować). Sama aplikacja różni się też w pewien sposób od Twittera, świadomie rezygnując z funkcji potencjalnie uważanych za szkodzących dyskusji.

Natomiast w listopadzie 2022 r. zwiększona migracja na Mastodona była związana ze zmianami na szczycie Twittera i planami modyfikacji tej platformy przez nowego właściciela (który oprócz zwolnień, zaczął m.in. od przyniesienia umywalki do siedziby firmy). Można śmiało powiedzieć, że wydarzenia, które miały miejsce w tym czasie i zachowanie nowego prezesa jest co najmniej zastanawiające i z tego powodu przyszłość Ćwierkacza nie jest pewna. Osobiście nie uważam, że upadnie, ale niewykluczone, że zmieni swój charakter i tym samym zrazi do siebie wielu stałych bywalców, dla których było to do tej pory główne medium społecznościowe. Siłą rzeczy warto zatem poszukać alternatyw i jedną z nich, chyba najbliższą, jest właśnie Mastodon. Jeśli lubimy klimaty twitterowe, to warto go sprawdzić, choćby z ciekawości. W ten sposób gwarantujemy sobie też "drogę ucieczki", gdyby z Twitterem rzeczywiście coś by się stało (odpukać).

Co to jest ta instancja i jak ją wybrać?

Instancja to pojedynczy serwer prowadzony przez chętną osobę, na którym zainstalowany jest i udostępniony (publicznie lub nie) Mastodon. W przeciwieństwie do scentralizowanych społecznościówek (np. Facebook, Twitter), użytkownik rejestruje konto nie w głównym portalu, ale właśnie na instancji. Decydując się na konkretny serwer nie zamykamy sobie drogi do innych - mamy możliwość kontaktu z innymi, sfederowanymi instancjami, o ile te z jakich powodów nie zostały zablokowane.

A jak wybrać odpowiednią instancję? Nie ukrywajmy - najlepiej kierować się tym, gdzie znajdują się nasi znajomi. Natomiast można korzystać z wyszukiwarek serwerów, takich jak ta oficjalna czy Mastodon Instances. Wbrew pozorom, nie zawsze zdecydowanie się na najpopularniejszą opcję jest najlepsze - serwery mają pewną wytrzymałość i może czasem, jeśli wiemy, że bywają problemy techniczne, warto wybrać coś mniej uczęszczanego, a stabilniejszego i łączyć z użytkownikami popularniejszych społeczności. Można też zdecydować się na postawienie swojej instancji i nawet być na niej jedynym użytkownikiem, natomiast jest to opcja głównie dla osób, które nie boją się technikaliów.

Najpopularniejszą polską instancją jest obecnie (stan na pierwsza połowę listopada 2022 r.) 101010.pl, ale nie jest jedyna - istnieją m.in. pol.social, mastodon.pl, wiele serwerów dla osób o konkretnym światopoglądzie czy też wreszcie instancje zagraniczne, tak jak “oficjalne", takie jak Mastodon.online oraz Mastodon.social. Warto poszukać czegoś, co nam odpowiada, także pod kątem regulaminu i panujących zasad. Wybór jest całkiem duży - szacuje się, że na świecie istnieje ok. 8000 instancji z otwartą rejestracją, a ta liczba będzie dalej rosła. Na koniec tej sekcji apel - niezależnie od decyzji, szanujcie proszę użytkowników danej społeczności, a także ludzi z innych serwerów.

Jak się zarejestrować na Mastodonie i jaka jest nazwa mojego konta?

Rejestracja na Mastodonie co do zasady jest dość prosta - po podaniu adresu e-mail, nicku oraz hasła, można już korzystać z danej instancji. Właśnie - różnica w rejestracji pomiędzy Ćwierkaczem a Mamutem polega na tym, że następuje nie na żadnym centralnym serwerze mastodonowym, tylko na konkretnej instancji. Czyli po jej wybraniu (co omówiliśmy w poprzedniej sekcji), należy przejść na jej stronę i po prostu poszukać przycisku "Załóż konto" lub podobnego.

W tym miejscu istotny jest też fakt, że nazwa naszego konta to nie tylko nick, ale także nazwa instancji. Budowa naszej całej nazwy użytkownika zachodzi według schematu nick@domena i przykładowo w moim przypadku jest to SceNtriC@101010.pl. Niekiedy przed nickiem należy również umieścić dodatkowy znak @, np. podczas próby znalezienia użytkownika w wyszukiwarce wbudowanej w serwis. Struktura nazwy konta jest ważna nie tylko przy podawaniu namiarów na siebie znajomym, ale także podczas logowania się do swojego konta przez zewnętrzne aplikacje mobilne, które nie są związane z konkretnymi instancjami. W tym przypadku czasem możemy zostać zapytani najpierw o nazwę (domenę) serwera, a dopiero później nick.

Czy serwer w Mastodonie oznacza to, co na Discordzie?

Absolutnie nie - serwery na Discordzie są "serwerami" w rozumieniu osobnych przestrzeni roboczych czy projektów. Wszystkie i tak są zlokalizowane u dostawcy, a więc samego Discorda. Nie jest to zatem Fediverse i nie jest to dobra analogia do np. Mastodona, w którym "serwer" rzeczywiście oznacza osobną usługę należącą do innej osoby lub instytucji.

Czy Mastodon jest bezpieczny?

Na to pytanie można odpowiedzieć na wiele sposobów. Ogólnie Internet jest niebezpiecznym miejscem i będąc w nim, należy uważać oraz rozsądnie udostępniać dane o sobie. To samo dotyczy Mastodona - jeżeli zaczniecie jawnie umieszczać tam swój numer telefonu, dane lokalizacyjne czy numery kart kredytowych, to siłą rzeczy narażacie się na poważne nieprzyjemności. Natomiast to wiedza doskonale znana (a przynajmniej taka powinna być) osobom korzystającym ogólnie z sieci społecznościowych.

Mastodon nie jest pisany przez każdego administratora osobno - to aplikacja otwartoźródłowa przygotowana i ciągle rozwijana przez grupę pasjonatów (a zaczęło się od niemieckiego programisty, Eugena Rochko). Dlatego to oprogramowanie pisane i przeglądane przez osoby znające się na rzeczy i dbające także o kwestie bezpieczeństwa. Osoba chcąca stworzyć nową instancję Mastodona pobiera jego źródła i uruchamia na swoim serwerze, wykupionym najczęściej u zewnętrznego dostawcy, który również odpowiednio go zabezpiecza. A zatem ewentualne niebezpieczeństwo objawia się głównie w sytuacji, kiedy sama maszyna nie jest odpowiednio chroniona, a w przypadku większych instancji nie ma takiej możliwości.

Co więcej, w przypadku chęci zapobiegnięcia utraty konta można założyć je na innej instancji. Oczywiście, można mieć obawy przed tym, że np. za Facebookiem stoi cały zespół bezpieczeństwa informatycznego i profesjonalni administratorzy, podczas gdy w przypadku instancji mastodonowej zajmuje się tym zazwyczaj jedna osoba, dla której jest to zajęcie dodatkowe. Natomiast ten serwis społecznościowy nie może być utożsamiany z ciemnymi zakątkami Internetu, w których czyha złośliwe oprogramowanie i miliony otwierających się okien modalnych w przeglądarce. Pod tym kątem Mastodon jest całkowicie poważną aplikacją. Natomiast niezależnie od tego, warto stosować standardowe środki ostrożności - inne, odpowiednio trudne hasło, dwuskładnikowe uwierzytelnianie (jeśli jest dostępne) oraz uważanie na to, co się pisze. Aczkolwiek są to zasady ogólnie przyjęte w Internecie.

Czy Mastodon jest równie wygodny jak Twitter?

Doświadczenie pokazuje, że nie do końca. Nie ma co ukrywać - Mastodon ma nieco wyższy próg wejścia dla użytkowników, z racji tego, że twórcy nie muszą tutaj dbać o dostosowanie serwisu do zarabiania pieniędzy. Nie jest to jednak bariera nie do przeskoczenia - aplikacja webowa jest wygodna, programów na urządzenia mobilne jest kilka, a całość bardzo przypomina właśnie Twittera. Który, swoją drogą, jest uważany za nieco trudniejszy i bardziej specyficzny z wielkich serwisów społecznościowych.

Natomiast pierwszym większym problemem jest sam wybór instancji i w ogóle informacja, że należy ją wybrać. Wiele osób w tym momencie trochę się irytuje, gdyż myśli, że w ten sposób skazuje się na jeden serwer, a już wiemy, że to nieprawda. Dlatego powstał między innym ten artykuł oraz inne, które zostaną przywołane pod koniec tekstu.

Nie dla wszystkich jasny jest również sam interfejs - opcji jest dość dużo i z jednej strony niektórych mogą przytłoczyć, a z drugiej - nie wszystko jest tu intuicyjne. Bardzo dużo osób pyta np. o możliwość zmiany zdjęcia nagłówkowego w swoim profilu, co w teorii wydaje się proste w kliencie webowym, a z drugiej - wystarczająco wiele razy pada o to pytanie, aby nie przechodzić obojętnie obok tego problemu. Zapewne takich kwestii będzie kilka, ale społeczność jest bardzo pomocna - warto ją pytać lub przejrzeć wpisy znajdujące się pod hashtagami w rodzaju #HowToMasto, #FediTip, #FediTipsPL czy #FediPomoc. Przy okazji - podobnie jak na Twitterze, wielkość liter w hashtagu nie ma znaczenia, ale zdecydowanie lepiej człowiekowi czyta się formę, w której odpowiednie cząstki zaczynają się wielką literą.

Ile informacji o sobie muszę podać?

Ile chcesz. Podobnie, jak na Twitterze, wystarczy tak naprawdę podać działający adres e-mail, hasło i nick, który będziemy wykorzystywali w serwisie. Reszta jest opcjonalna, choć warto dać się poznać nieco bliżej poprzez wpisanie odpowiedniego opisu czy ustawienie avatara.

Czy Mastodon jest płatny?

Nie - jest to darmowe oprogramowanie i nie ma żadnych mikropłatności, dodatkowych funkcji do wykupienia ani obowiązkowych opłat członkowskich. Natomiast warto zwrócić uwagę na to, że administrator poświęca swój czas i pieniądze, aby utrzymać serwer dla społeczności - warto regularnie go wspierać choćby poprzez drobne datki. Nie jest to jednak obligatoryjne, także nie należy tym się zamartwiać.

Czy Twitter nie zamknie Mastodona?

Nie ma takiej możliwości. Obie aplikacje są podobne, ale są zupełnie innymi kawałkami kodu, a to, że dwa serwisy mają dość zbliżoną funkcjonalność, nie jest w żaden sposób niedozwolone. Zresztą serwisy społecznościowe śmiało inspirują się swoimi nowymi funkcjami - warto choćby przypomnieć relacje na Instagramie (i nie tylko), które pojawiły się ze względu na popularność Snapchata. Absolutnie nie ma tutaj żadnych konfliktów prawnych.

Czy skoro za serwer odpowiada jeden administrator, to czy nie ma zagrożenia, że przestanie działać?

W przypadku młodych, dość skromnych instancji - owszem, istnieje taka możliwość. Może zabraknąć środków na utrzymanie usługi, chęci, motywacji lub umiejętności. Dlatego warto wybierać sprawdzone instancje, mające rozsądną liczbę użytkowników oraz nauczyć się migrować swoje konto, aby w razie potrzeby móc się przenieść. Jest to możliwe i chociaż wpisy zostaną utracone, to utrzymamy naszą listę obserwowanych oraz niektóre inne informacje. Natomiast mówimy tutaj o katastroficznej sytuacji, która nie ma miejsca w przypadku długoletnich, uznanych instancji.

Jak mogę zweryfikować swoje konto? Widzę, że niektórzy mają "niebieskiego ptaszka" przy nicku - czy ja też mogę?

Na Mastodonie istnieje weryfikacja, ale zachodzi w inny sposób i to faktycznie duża różnica przy przechodzeniu z Twittera na Mamuta. Pamiętajmy, że tutaj nie mamy centralnej administracji, która miałaby dział odpowiedzialny za sprawdzenie ludzi, którzy chcą się zweryfikować. Zwyczajnie nie jest to możliwe - za poszczególne instancje odpowiadają lokalni administratorzy, którzy nie są na etacie i dbają o sam serwer. Co za tym idzie - nie ma organu, który mógłby określić, że rzeczywiście osoba podająca się za Jakuba Rojka faktycznie nim jest oraz spojrzeć na np. dokument tożsamości.

Dlatego tutaj należało wymyśleć weryfikację w inny, bardziej zautomatyzowany sposób i powstała koncepcja potwierdzania wprowadzonych przez siebie stron internetowych. Każdy użytkownik może podać pewną liczbę linków związanych ze swoją osobą (np. profile w innych portalach społecznościowych) i zweryfikować te, do których ma pełny dostęp. Polega to na umieszczeniu na swojej stronie WWW odpowiedniego linku, który następnie jest wyszukiwany przez Mastodona i jeśli zostanie znaleziony - link przy profilu użytkownika pokaże się na zielono i z "checkmarkiem". W ten sposób np. twórca internetowy posiadający swojego bloga, może potwierdzić, że rzeczywiście jest właścicielem tej witryny.

Natomiast przy samym nicku można podawać różne emotki i to prawda - użytkownicy mogą sami sobie wprowadzić tam np. niebieskiego ptaszka, łudząco podobnego do odznaki weryfikacji znanej ze scentralizowanych serwisów społecznościowych. Może zrobić to każdy i niektórzy to uczynili w formie żartu lub wyśmiania zmian związanych z tą usługa na Twitterze na początku listopada 2022 r. Nie należy jednak traktować tego jako zweryfikowania konta danej osoby - zamiast tego należy sprawdzić listę linków w bio.

Czy to całe Fediverse ma jakiś związek z kryptowalutami, blockchainem i/lub NFT?

Nie, w żadnym wypadku - obie koncepcje to przykłady systemu rozproszonego, a właściwie zdecentralizowanego, ale poza tym nie mają ze sobą części wspólnych i dodatkowo niosą ze sobą inne przeznaczenie.

Czym mogę przeglądać Mastodona na urządzeniu mobilnym?

Zanim przejdziemy do aplikacji na smartfony, warto wspomnieć, że jako iż Mastodon jest otwartym oprogramowaniem działającym zgodnie ze ustandaryzowanym protokołem ActivityPub, to powstają co jakiś czas autorskie aplikacje, niezależne od tych "oficjalnych" dla danych instancji. Przykładem jest mangan.app powstały za sprawą m0biego, jednego z użytkowników "polskiego" Mastodona.

Tym niemniej, wiele osób pyta o aplikacje na urządzenia mobilne. Od razu należy wspomnieć o tym, że nie dotyczą one konkretnych serwerów i umożliwiają zalogowanie się na swoje konto na dowolnej instancji. Wybór jest całkiem duży, choć zapewne będzie jeszcze większy w przyszłości. Na ten moment do dyspozycji są oficjalne aplikacje Mastodona (na systemy Android oraz iOS), Tusky, Fedilab (polecane wybory na Androidzie), Metatext czy Toot! (polecane wybory na iOS). Różnią się one między sobą, udostępniają różne funkcje, dlatego należy je przetestować i zdecydować, która najbardziej nam pasuje.

Czy Mastodon stanie się równie popularny jak Twitter?

Mimo posiadania przez aplikację kilku lat na karku, jeszcze jest za wcześnie, aby tak mówić i odpowiedź brzmi: być może nie, ale społeczność mastodonowa nie będzie z tego powodu specjalnie płakać.

Po pierwsze, tak, jak wspomniałem, Mastodon ma trochę wyższy próg wejścia, co dla wielu osób nie jest problemem, ale żeby przybyło na niego dziesiątki milionów osób, konieczne byłoby uproszczenie choćby wyboru serwera (co stoi w sprzeczności z decentralizacją) i/lub wzmożona edukacja w tym zakresie. Bez ogromnej rzeszy użytkowników, którymi dysponują korporacyjne serwisy społecznościowe, wiele osób zwyczajnie się zniechęci. Z drugiej strony, ideą Fediverse nie jest posiadanie gigantycznej społeczności, którą można jakoś monetyzować, gdyż to z założenia jest wykluczone. Zamiast tego w systemach federacyjnych stawia się na samoorganizującą się społeczność.

Po drugie, nagły wzrost popularności Mastodona pokazał, że dużo zależy od poszczególnych administratorów i serwerów. Gdy zaczęła zwiększać się liczba użytkowników, niektóre instancje przez pewien czas działały bardzo wolno, powiadomienia rozsyłały się z opóźnieniem, a gdzieniegdzie rejestracja została wstrzymana z uwagi na przekroczenie limitów wysyłek maili. Tutaj problemem jest sama organizacja federacji - nie można wymagać, aby każdy chętny zarządca instancji nabywał oraz płacił coraz więcej za serwer dedykowany i w nieskończność zwiększał przepustowość maszyny. Pamiętajmy też, że te osoby robią to z własnej woli i opierają się co najwyżej na datkach od społeczności. Na szczęście, na głównych instancjach sytuacja już się ustabilizowała i widać, że w wielu przypadkach serwery zostały usprawnione.

Po trzecie, za scentralizowanymi serwisami społecznościowymi stoją duże firmy, które mają zasoby nie tylko techniczne, ale i marketingowe. Co za tym idzie - łatwiej dojdą do nowych osób oraz przyciągną (nawet za opłatą) znane postacie, które dalej będą zachęcać swoich fanów. Umówmy się - ludzie będą też tam, gdzie ich autorytety, jakie by one nie były. Oczywiście, takie marki jak Facebook, Instagram czy TikTok mają tę sytuację już ustabilizowaną, ale dotyczy to też potencjalnie nowych systemów, które pojawią się w przyszłości.

Po czwarte, brak jednej ogromnej firmy obsługującej Mastodona jest zarówno błogosławieństwem, jak i wadą i to nie tylko ze względów marketingowych. Wspomniana wcześniej droga samoweryfikowania użytkowników może być myląca dla osób, które nie są świadome tego, jak to działa. Co za tym idzie - teoretycznie możliwe są nadużycia, wynikające z tego, że ktoś doda sobie "niebieskiego ptaszka" i zacznie udawać celebrytę. Niestety, z racji braku centralizacji, nie ma łatwej możliwości, jak temu zaradzić inaczej niż przez zweryfikowanie swojej strony internetowej, natomiast nie da się ukryć, że przy popularyzacji Mastodona, twórcy staną przed wieloma podobnymi problemami, z którymi będą musieli sobie poradzić. A co za tym idzie - być może coś zmieni się w tej czy innej kwestii. Tym niemniej, proponuję na ten moment niespecjalnie patrzeć na to, czy ktoś się zweryfikował, czy nie i po prostu podążać za ciekawymi i wartościowymi treściami.

Czy to wszystko oznacza, że Mastodonem nie warto się interesować? Oczywiście, że warto. Tak, jak pisałem, kieruje się on nieco innymi wartościami, które dla wielu są ważniejsze niż bycie na ultrapopularnej platformie (mimo że sam Mamut też stał się całkiem znany). A w przypadku, kiedy giganci rynku IT mają problemy, zawsze warto zainteresować się alternatywą.

Gdzie mogę znaleźć więcej informacji?

Zdaję sobie sprawę, że być może nie znaleźliście tutaj informacji, które Was interesują. Dlatego przekazuję linki do wybranych stron, na których znajdziecie te same lub więcej informacji podanych w dogodnej formie i które jeszcze bardziej przybliżą temat Fediverse oraz Mastodona.

Podsumowanie

Mam nadzieję, że udało mi się opisać koncepcję systemów federacyjnych oraz przynajmniej zachęcić Was do zerknięcia na Mastodona. To piękny przykład tego, że czasem Internet potrzebuje oddolnych inicjatyw, które odpowiedzą na potrzeby wielu ludzi, a kto wie - może kiedyś rzucą wyzwanie gigantom świata IT. Mimo że niekoniecznie będzie to usługa o takiej popularności, jaką obecnie cieszy się Twitter, to warto ją obserwować, gdyż dalszy rozwój jest dość prawdopodobny.

A jeśli chcecie zadać mi pytanie lub po prostu porozmawiać - mój profil możecie znaleźć pod tym linkiem.

Pozdrawiam i dziękuję - Jakub Rojek.

Piszemy nie tylko artykuły na blogu, ale też aplikacje i dokumentację dla naszych klientów. Zobacz, z kim do tej pory współpracowaliśmy.

O autorze

Jakub Rojek

Główny programista i współwłaściciel Wilda Software, z wieloletnim doświadczeniem w tworzeniu i rozwoju oprogramowania, ale także w pisaniu tekstów na różnorakich blogach. Zaprawiony w boju analityk i architekt systemów IT. Jednocześnie absolwent Politechniki Poznańskiej i okazjonalny prowadzący zajęcia na tej uczelni. W wolnych chwilach oddaje się graniu w gry wideo (głównie w karcianki), czytaniu książek, oglądaniu futbolu amerykańskiego i e-sportu, odkrywaniu cięższej muzyki oraz wytykaniu innym błędów językowych.

Jakub Rojek